Dwadzieścia cztery godziny Męki naszego Pana Jezusa Chrystusa

24 godziny Gorzkiej Pasji Naszego Pana Jezusa Chrystusa przez Luizę Piccarretę, Małą Córkę Bożej Woli

Dwudziesta Czwarta Godzina
Od 16 do 17

Pogrzeb Jezusa. Bolesna pustka Marii

Przygotowanie przed każdą godziną

Mój Jezu! Pierwsza, która cię na swoje łono po zdjęciu z krzyża przyjmuje, jest Twoja bolesna Matka. W Jej ramionach spoczywa Twój głowa przebita cierniem. Moja najmiłosierdniejsza Mamo! Nie uważaj za poniżające dla swej godności tolerowanie mnie w Twoim towarzystwie. Umożliw mi, abyśmy razem oddali ostatnią czci naszemu ukochanemu Jezusowi.

Tak, prawda jest, że przekraczasz mnie miłością i łaskawością w dotykaniu mojego Jezusa. Ale staram się cię doskonale naśladować, aby zyskać Jego przychylność we wszystkim.

Twoimi rękami i moimi wyciągajmy ciernie otaczające jego boską głowę. Twoją adoracją, którą ofiarujesz w najgłębszej pokorze i oddaniu, chcę połączyć swoją.

Niebieska Mamo! Już przygotowujesz się do umywania krwi z tych oczu, które kiedyś oświetlały świat duchowy, ale teraz są zamglone i wygaszone. O Matko, w unii z Tobą chcę odkupić wszystkie grzechy, jakie ludzkość popełniła przez pochlebstwo oka.

Słodka Mamo! Widzę cię kontemplując twarz Twojego męczenniczego Jezusa w łzach i bólu. Łączę swój ból i moje łzy z Twymi. Razem oczyścmy Jego najświętszą twarz od plam. Adorujmy tę twarz pełną boskiego majestatu, która zachwyca niebo i ziemię, ale teraz nie daje znaku życia.

Adorujmy, moja Mamo, Jego święte, boskie usta, które przyciągnęły tak wiele serc melodicznym dźwiękiem Słów. Matko! Przycisnij swoje wargi do tych bladych i bezkrwawych ust Twojego Syna, których śmierć zamknęła na zawsze.

Matko, pocałujmy także te tworzące ręce, które uczyniły tak wiele cudów dla nas, te przebite ręce, które już są zimne i skurczone przez sztywność. Pieczętujmy los wszystkich dusz w tych świętych ranach. Jezus znajdzie je ponownie podczas zmartwychwstania, a ponieważ zamknąłeś je w Jego stygmatach, żadna dusza już nigdy nie będzie stracona. Matko, adorujmy te głębokie stygmaty we imieniu wszystkich ludzi i dla wszystkich ludzi.

Niebieska Mamo! Już przygotowujesz się do pocałowania nóg Twojego biednego Jezusa. Jak drgają ich stygmaty! Gwoździe wyrywały części ciała i skóry, a ciężar świętego ciała rozszerzył je. Razem czcijmy te stygmaty i oddajmy im najgłębszą pokorę. Pieczętujmy w nich wszystkie kroki grzeszników, aby podczas chodzenia odczuwali Jezusa idącego obok nich, i aby już nie śmiały się go obrażać.

Widzę, żałosna Matko, jak Twój wzrok jest skupiony na sercu przebitym przez kopię. O pochowaj mnie w nim i ukryj! Jeśli tak trzymasz moje serce i życie, to zawsze będę schowany w nim. Daj mi swoją miłość, Matko, aby kochać Jezusa; daj mi swoje serce, aby mogłem modlić się za wszystkich ludzi, cierpieć i odkupiać każdą krzywdzę wyrządzoną temu sercu.

Nie zapomnij, Matko, że tak jak Ty oddajesz mojego Jezusa do grobu, ja też chcę być z Nim pochowany przez Twoje ręce, aby kiedyś zmartwychwstać z Nim i wszystkim, co jest Jego.

Teraz również chcę oddać Ci, najmiłsza Matko, hołd mojego synowskiej miłości. Głęboko żałuję Ciebie. Jeśli by to było możliwe, połączym każdy bicie serca, każde pragnienie, całe istnienie i położę je u Twych stóp jako dowód udziału w Twoich cierpieniach i miłości. Czuję współczucie dla Ciebie z powodu ogromnego bólu, który wycierpiałaś, gdy widziałaś Jezusa: martwego, koronowanego na ciernach, rozdartego przez uderzenia i gwoździe; kiedy widziałaś te oczy, które już nie patrzyły na Ciebie, uszy, które już nie słyszały Twojego głosu, usty, które już nie mówiły do Ciebie, ręce, które już nie błogosławiły Cię i stopy, które już nie śledziły Ciebie. Jeśli by to było możliwe, dałabym Ci serce Twego Jezusa, przepełnione miłością. Dałabym je Ci, aby pokazać Ci moje współczucie, jakiego zasługujesz, i pocieszyć w skrajnym gorzku Twojego bólu.

"O ile drogie są dla mnie dusze! Kosztowały Mi one życie Mojego Syna, który jest również Bogiem. A ja, Jego Matka i Współodkupicielka ludzkości, zapisuję Ci je w spadku, O święty Krzyżu."

Żałosna Matko! Już przygotowuje się do ostatniej ofiary i pochówku Twego boskiego Syna. Całkowicie oddana wolontariuszom nieba, dajesz Mu ostatni towarzyszenie i kładiesz Go w grobie własnymi rękami. Kiedy kładasz ciało w grobie, pożegnujesz się z Nim i pocałowasz Go po raz ostatni; jesteś ogarniona bolem, który chce rozdarć Twoje serce. Miłość i ból łączą Cię ze zwłokami, a obydwa są tak wielkie, jakby chciały zgasić płomień Twego życia podobnie jak żywota Twego syna.

Biedna matko! Jak poradzisz sobie bez syna, który był dla Ciebie wszystkim, Twoim życiem? Ale tak jest radą wiecznej woli. Musisz walczyć z dwoma niezwyciężonymi siłami: miłością i boską wolą. Miłość trzyma Cię przy grobie i chce zapobiec rozstaniu; bóżka wola sprzeciwia się temu i żąda swojej ofiary. Żałosna matko! Co zrobić? Ile Ci współczuję. Aniele, przydźcie się i odnieście ją od zwłok Jezusa zamarzniętych śmiercią, inaczej ona też umrze.

Ale o cud! Gdy Ty, moja Matko, wydajesz się zgasła wraz z Jezusem, słyszę Twój głos, drżący bolem i przerwany wzdychami, mówiący:

"Mój ukochany synu! Jeszcze jedna pociecha pozostała Mi, która ulżyła Mojemu cierpieniu: Można było wylać ból nad ranami Twojej najświętszej ludzkości, oddawać im czci i całować je. Teraz też ta pociecha została Mi odebrana. Boska wola tak postanowiła, a ja poddaję się. Ale wiedz, synu Moj, że chociaż chcę, nie mogę. Sam pomysł oddalenia się od Ciebie wyciska z Mnie siły. Oddech życia wydaje się uciekać od Mnie. O pozwól Mi, aby być wystarczająco silną dla tej gorzkiej rozstawi, całkowicie pogrążyć się w Tobie i wchłonąć Twoje życie, Twoje cierpienia, Twoje ugodowe czyny i wszystko, czym jesteś. Tylko wymiana życia między Tobą a Mną może dać Mi siłę do ofiary rozstania się z Tobą."

Bolesna matko! Już kłaniasz głowę ku głowie Jezusa, całujesz ją i zamykasz swoje myśli w myślach Jezusa. O jak chcesz oddychać swoją duszę do Niego, aby móc dać życie za życie.

Bolesna matko! Widzę Cię całując wygasłe oczy Jezusa. Jak cierpisz, że już nie patrzą na Ciebie! O jak często te boskie oczy, gdy patrzyły na Ciebie, przenosiły Cię do radości raju i budziły życie z śmierci!¹ Ale teraz, kiedy już nie dają Ci spojrzenia, wierzysz, że musisz umrzeć. Zagłębiasz swoje oczy w Jego i bierzesz Jego oczy, Jego łzy i gorzką bół, którą widok tak wielu znieważenia, tak wiele napaści i pogardy od stworzeń spowodował Mu. Matko przebita bólem! Wołasz i wołasz po Jezusu i mówisz:

"Synu mój, czy możliwe jest to, że już nie słuchasz Mnie, która przybiegłam z pośpiechem na najmniejszy znak, który Ci dałem? Wołam Cię w łzach i Ty nie słuchasz Mnie? O miłość mocno odczuwana powoduje większe męki niż okrutny tyran. Ty byłeś dla Mnie więcej niż moje własne życie. Jak mogłam przetrwać tę bół? A więc zostawiam swoje słuchanie w Twoim i roszczę sobie to, co Twoje uszy musiały słuchać podczas Twojej Pasji. Tylko Twoje cierpienie i Twój ból mogą dać Mi życie."

Gdy tak mówisz, moja Matko, bół, który czujesz w swoim sercu, jest tak wielki, że twoj głos cię opuszcza i stajesz się nieruchoma. Moja biedna, biedna matko, jak żałuję Cię! Jaką okrutną śmierć musisz ponownie cierpieć!

Bolesna matko! Boska wola działa i stawia Cię w ruch. Ale raz jeszcze patrzy na twarz martwego i krzyczysz:

"Mój ukochany synu, jak jesteś zniekształcony! Gdyby miłość nie powiedziała Mi, że Jesteś Moim Synem, Moim Życiem, Wszystkim, już Cię nie rozpoznałabym. Twoja naturalna piękno zblakło, Twoje różowe policzki stały się bladymi, światłość i łaska, która świeciła z Twego piękniego twarzy i zachwycała wszystkich, którzy na Ciebie patrzeli, zmieniły się w bledą barwę śmierci. Ukochany synu, jak brutalnie Cię pobito! Jakie okropne dzieło grzeszników dokonano na Twoich świętych kończynach! Jak chciałaby Twój Matka, która jest z Tobą nieodłączna, odnowić Twoją dawną piękność! Chciałabym schować Moje twarz w Twoją i przyjąć Twoję w zamian, nawet policzki, plamy, pogardę i wszystko, co cierpiała Twoja najświętsza twarz. Synu mój, jeśli chcesz, żebym pozostała żywa, to daj Mi swoje cierpienia, w przeciwnym razie umrę."

Twoja ból, Matko, jest tak wielki, że grozi Cię zalać. Odbijasz Ci mowę. Jestesz zdziesiątkowana, gdy stoisz przed trupem swojego syna. Jak bardzo cię żałuję! Wy aniele nieba, przyjdźcie i podnieście moją matkę! Jej cierpienie jest niemierzalne, wody nieszczęścia zalewają Ją, chcą nawet pogrzebać Ją w swoich falach, tak że ma zaledwie trochę żywotności. Tylko boska wola łamie te fale i daje Ci nową żywotność.

Ponownie cieszysz usta swojego zmarłego Syna, czujesz gorzkość żółci, którą smakowały usty Jezusa, a płacąc odchodzisz:

"Synu mój, daj swojej matce jeszcze jedno słowo! Czy możliwe jest, że już nie słyszę Twojego głosu? Wszystkie słowa, które mówiłeś do Mnie przy życiu, były strzałami, które raniły Moje serce bólem i miłością. A teraz, gdy Cię widzę martwego, te strzały zaczynają się ruszać i powodują, że umieram raz za razem, jakby chciały powiedzieć:

'Już nie usłyszysz swojego Syna, już nie usłyszysz słodkiego dźwięku Jego głosu, melodii Jego Twórczego Słowem, które każdorazowo czyniło Twoje serce rajem.'

Teraz mój raj zniknął, a pozostała mi tylko gorzkość bólu. O Synu! Chcę dać Ci swój język, żeby ożywił Twój, abyś Mi powiedział, co cierpiałeś w swojej gorączkowej pragnieniu i przez gorzkość żółci; abyś mnie nauczył, jakie dzieła odkupienia podjąłeś, jakie modlitwy wykonywałeś. Jeśli usłyszę Twój głos w Moich modlitwach i czynach reparacyjnych, to Moj ból będzie bardziej nośny i Twoja uboga matka będzie mogła żyć przez Twoje cierpienia."

Bolesna Matko! Teraz widzę, że jesteś pośpiechana, bo ci otaczający chcą zamknąć grób. Ponownie bierzesz ręce Jezusa w swoje własne, przyciska je do swojego serca i czynisz ich rany oraz cierpienie swoim własnym. Potem patrzy na stopy Jezusa, kontemplujesz okrutne rany naniesione przez gwoździe i czynisz te rany, tak naprawdę same stopy, swoimi, aby śledzić grzeszników stopami Jezusa i wyrywać ich z piekła.

Matka pełna niepokoju! Teraz widzę Cię pożegnującą się z przebitym Sercem Jezusowym. Tutaj zatrzymujesz się. To ostatni cios, który otrzyma serce Twojej matki. Chociaż chciałoby ono wybić się z piersi od intensywności miłości i bólu, czuje potrzebę uczynić najświętsze Serce Twójego Jezus własnym i wraz z Nim Jego miłość odrzuconą przez tak wielu ludzi, Jego gorące pragnienia, którym ludzka niewdzięczność nie odpowiada, Jego ból i przebicie. Widzisz głęboką i szeroką ranę w Jego sercu i przyciskasz usta do krwi z niej płynącej. Jakbyś od Niego otrzymała życie, teraz czujesz siłę we własnym sobie na bóleczną rozstawę. Po ostatnim objęciu Twójego Jezus pozwalasz wielkiemu kamieniowi zamknąć grób.

Ale proszę Cię, moja Matko, ze łzami, nie pozwól, aby na chwilę Jesus został od nas ukryty. Poczekaj, aż się w Jezusie zamknię, by Jego życie we mnie przyjąć. Czy Ty, Niepokalana, Święta, pełna łaski, możesz bez Jezusa żyć? A ja, słabość i nędza sama, bezdno grzechu! O Matko Bolesna, nie zostawiaj mnie samą! Weź mnie z Sobą, ale najpierw opróżnij mnie samego siebie, bym mogłem całkowicie w sobie przyjąć Jezusa, tak jak Ty Go do siebie przyjęła. Podjęś ze mną swoje matczyńskie posłanie, które Jesus Ci na krzyżu powierzył. Niech moja skrajna bieda otworzy breczę w Twoim macierzystym sercu. Całkiem mnie zamknij w Jezusie i całkowicie Jezusa we mnie.

Zamknij w moim umyśle myśli o Jezusie, by żadna inna myśl nie znalazła wejścia do mnie. Zamknij oczy Jezusa z moimi, aby nigdy więcej nie uciekły one spod mego wzroku; Jego słuch ze swoim, bym zawsze Go słuchał i wypełniałem Jego najświętszą wolę we wszystkim; Jego twarz z moją, by gdy patrząc na Jego twarz, zdeformowaną z miłości do mnie, miałem nad Nim współczucie i odkupienie; Jego język ze swoim, bym mówił, modlił się i nauczał językiem Jezusa. Zamknij Jego ręce z moimi, aby każdy ruch i praca miało życie od dzieł i ruchów Jezusa; Jego stopy ze swoimi, by każdy krok mój przynosił życie, siłę i zbawienie wszystkim ludziom.

Zamknij także Jego serce z moim i niech żyję z Jego miłości, świętych pragnień i cierpień. Weź zamrożoną prawą dłoń Twojego Jezusa, daj mi ostatnie błogosławieństwo od Niej i dopiero wtedy pozwól na to, aby Jego ciało zostało zamknięte w grobie. Grób jest zamknięty.

Zaczynasz się oddalać, ale stajesz nieruchomo, jakbyś była skamieniała, by pożegnać się ostatnim spojrzeniem. Moja matko, przebita bolem, z Tobą też mówię pożegnanie Jezusowi. Płacząca cierpię z Tobą i towarzyszę Ci w Twojej gorzkiej samotności. Chcę stać przy Twym bocie, by dawać Ci słowo pocieszenia i spojrzenie współczucia każdemu bólecznemu podchwycie, które wydostaje się z Twojego piersi. Chcę usunąć wszystkie Twoje łzy, a gdy zobaczę, że siła od Ciebie ucieka, podtrzymam Cię w moich ramionach.

Teraz, z nadludzką siłą, oddalasz się od grobu Twójego Syna i wrócisz do Jerozolimy tak samo, jak przychodziłaś. Ale nie minie kilku kroków, a ruszasz na krzyż, na którym Jesus cierpiał i umarł tak bardzo. Obnimujesz go, a gdy widzisz, że jeszcze jest on czerwony od krwi, całe cierpienie Jezusa ponoszone przez Niego odnawia się w Twoim sercu. Bo już nie możesz utrzymać swojego bólu, wykrzyczasz z niewyraźnej bolesności:

"O Krzyżu, dlaczego byłeś tak okrutny wobec Mojego Syna? W niczym go nie oszczędziłeś, we wszystkim byłeś niezłomny. Nie pozwoliłeś mi, bolesnej Matce, dać Mu nawet kropelki wody, kiedy chciał pić, a tylko ocet i żółć podano do Jego pragnącego ust. O moje serce, przebite bólem, cierpi! Jak bym chciała zmienić Moje Serce w oswieżający napój, aby umoczyć jego usta i zaspokoić prąd! Ale do mego smutku musiałam dowiedzieć się, że jestem odrzucona. O okrutny ale święty Krzyżu, bo jesteś poświęcony, nawet ubożony dotykiem Mojego Syna! Przekształć tę okrucieństwo, którym go traktowałeś, w współczucie dla ubogich śmiertelników. Dla rany, które mój syn cierpiał na Tobie, proszę o litość i siłę dla wszystkich cierpiących ludzi, aby żaden nie został stracony w swoich krzyżach i nieszczęściach.² O jak drogie są duszom! Kosztowały Mi życie Mojego Syna, który jest również Bogiem. A ja, Jego Matka i Współcierpięca ludzkości, zapisuję dusze Tobie jako dziedzictwo, O święty Krzyżu! Teraz całuję Cię przed rozstaniem."

Biedna matko, ile żalu mam do Ciebie! Na każdym kroku spotykasz nowe cierpienia. Gdy one niezmiernie rosną, ich fale stają się coraz gorzej, zalewają Cię i zatapiają w nich, a każdej chwili myślisz, że musisz umrzeć. Teraz przybyłeś na miejsce, gdzie spotkałaś Jezusa pod ciężkim barem krzyża, wyczerpanego, kropiącego się krwią, z pękiem cierni na głowie, który, gdy uderzał w krzyż, wbijał się coraz głębiej i powodował jego nosicielowi mękę. W tym miejscu oczy Jezusa szukały Twojej współczucia, kiedy spotkały twoje. Ale żołnierze pchnęli go naprzód, aby pozbawić Go i Ciebie tego pocieszenia. Pozwolili mu upaść, a z każdym upadkiem wylewał nową krew. Wciąż widzisz, Matko, te miejsca namoczone krwią, i prostrując się do ziemi, aby pocałować czerwoną od krwi ziemię, słyszę Ciebie mówić: “Moje aniele, przyjdźcie i zachowajcie tę krew, żeby nie jedna kropla nie została potłuczona pod nogami i profanowana!”

Bolesna matko! Niech pozwolę Ci się dotknąć ręką, aby cię podnieść, i pamiętaj, że inne bóle czekają na Ciebie. Gdziekolwiek Twoj stopa stąpi, tam są ślady krwi i przypomnienia cierpień Jezusa. Teraz przyspieszasz krok i zamykasz się w Górnej Izbie. Zamykam się też tam, bo moje cenakulum to Święte Serce Jezusa. W tym sercu, gdzie również mieszkasz, chcę stać przy Tobie w tej godzinie najgorzej rozpaczy, gdyż nie mogę sobie pozwolić opuścić Ciebie samotnej w takim cierpieniu.

Pustynna matko! Jestem również Twoim dzieckiem, które nie może żyć samemu, które nie chce żyć samo. Weź mnie do swoich macierzystych ramion, pokaż się jako matka, bo potrzebuję kierownictwa, pomocy i siły. Patrz na moją biedę i wylej przynajmniej jedną łzę nad moimi ranami.³ Jeśli ujrzysz mnie nawet tylko rozproszonego, to przycisnij mnie do swojego macierzystego serca i wezwij życie Jezusa z powrotem do mnie.

Bolesna Matko, jak głęboko cię żałuję, bo Twoja ból jest niesamowity! Chciałbym przekształcić całe swoje istnienie w języki, w głosy, aby wyrazić Ci swoją współczucie. Ale o jej, moje współczucie jest bezsensownym wobec takiego cierpienia. Dlatego wołam anioły, przyzywam Najświętszą Trójcę i proszę ich, aby otoczyli Cię swymi niebiańskimi harmoniami, niebiańskimi radościami i pięknem, aby pokazać Ci swoją miłość i ulżyć Twojemu intensywnemu bólu; abym cię przeniósł do ramion Boga i przekształcił wszystkie Twoje cierpienia w miłość.

Bolesna Matko, teraz jeszcze jedną prośbę od wszystkich ludzi i dla radości, któreś przeżyła, szczególnie w swojej gorzkiej porzucie: Pomóż mi w chwili mojej śmierci, kiedy moja biedna duszka, samotnie, opuszczona przez wszystkich i nękana tysiącem strachów i niepokojów. Wtedy przyjdź i odpłać mi za towarzyszenie, któreś mi często w życiu udzielała. Przyjdź na moją pomoc w tej godzinie, stój obok mnie i rozgoni złego wroga. Umyj moję duszę swoimi łzami, okryj mnie krwią Jezusa, ubierz mnie w Jego zasługi, ozdób mnie Jego cierpieniami i wszystkimi Jego dziełami i cierpieniem. Niech wszystkie moje grzechy zostaną wymazane mocą cierpień Chrystusa i Twoich bóli i niech będę całkowicie wybaczony. Gdy wtedy oddam ostatni oddech, otocz mnie swoimi ramionami, weź pod swój chroniący płaszcz, ukryj przed wzrokiem złego wroga, przenoś do nieba i umieść w ramionach Jezusa. Czy zgadzasz się z tym, moja matko?

Proszę Cię również o odpłacenie towarzyszenia, które dziś Ci udzieliłem wszystkim tym, którzy umierają. Pokaż im się jako matka dla wszystkich nich, bo są w niebezpieczeństwie i potrzebują wielkiej pomocy. O nie odmów nikomu swojej miłości i opieki!

Jeszcze jedno słowo pożegnania: Gdy odchodzę od Ciebie, proszę Cię, abyś mnie otoczyła Sercem Świętym Jezusa. Gdy całuję Twoje matczyne ręce, daj mi swoje błogosławieństwo. Amen.

Maryjo z dzieckiem słodkim, Nam wszystkim swego błogosławieństwa daj!

Rozważania i praktyki

przez św. ojca Annibale Di Francia

Po swojej śmierci Jezus chciał być raniony kopieją dla naszej miłości. A my—czy pozwalamy sobie być rannymi we wszystkim przez miłość Jezusa; czy raczej pozwalamy się razić przez miłość stworzeń, przyjemności i przywiązanie do siebie? Również zimność, ciemność i umartwienia, zarówno wewnętrzne jak i zewnętrzne, są ranami, które Pan sprawia duszom. Jeśli nie bierzemy ich z Ręk Boga, raniamy się sami, a nasze rany zwiększają pasje, słabości, samoocenę—innym słowem, każde złe. Z drugiej strony, jeśli przyjmijmy je jako rany sprawione przez Jezusa, On umieści w tych ranach swoją miłość, swoje cnoty i swój podobiznę, które sprawią, że zasługamy na Jego pocałunki, łaskawości i wszystkie stratagemy boskiej miłości. Te rany będą ciągłymi głosami, które go wołać i zmuszać do stałego zamieszkania z nami.

O mój Jezu, niech Twoja kopija będzie moją strażą, która broni mnie przed każdym ranieniem stworzeń.

Jezus pozwala sobie złożyć z krzyża w ramiona swojej Mamusi. A my—czy składamy wszystkie nasze lęki, wątpliwości i niepokoje w ręce naszej Mamusi? Jezus odpoczął na łonie swej Bożej Matki. A czy pozwalamy Jezusowi odpocząć, odrzucając swoje strachy i agitacje?

¹ Kiedy Maryja, przepełniona bólem, wydawała się być bliska śmierci, spojrzenie Jej Syna dało Jej siłę by żyć ponownie.

² Ta prośba jest uzasadniona, ponieważ niektóre osoby bluźnierczą Boga na krzyżu i cierpieniu, popadają w rozpacz i biorą sobie życie.

³ Rany ciała i rany duszy, bowiem pustelnica była przykuwana do swojego łóżka chorobowego przez dziesiątki lat i udzielała się w pasji Zbawiciela około sześćdziesięciu lat.

Ofiara i Dziękczynienie